poniedziałek, 14 października 2013

Zaczynam pływać. Mimo bycia kurą.

Na naukę pływania nigdy nie jest za późno. I nawet kura może się nauczyć. Ja co prawda pływać umiem, ale żabą. Ale kura - żabą, no jak to brzmi? Postanowiłam zatem nauczyć się pływać kraulem. Koleżanka, która już piąty raz zmienia kurs zaproponowała mi, żebyśmy poszły na naukę pływania metodą Total Immersion, bo "może w końcu się czegoś nauczy". Ponieważ zetknęłam się już wcześniej w teorii z tym wynalazkiem czytając książkę Tima Ferrisa "4-hour body", przyklasnęłam pomysłowi i zapisałam się bez zastanowienia. Wydając, przy okazji, wszystkie moje oszczędności (ała!).

Postanowiłam, że zacznę tu opisywać moje zmagania, bo może są takie dziewczyny, które chcą, ale się boją, albo przekładają, albo twierdzą, że im się nie uda. A to wcale nie musi tak być. 

Kura w basenie daje radę!
Zawsze uwielbiałam wodę (i tak jest do tej pory) i chciałam w niej siedzieć w nieskończoność. Nawet kosztem zamienienia się w rodzynek i odmoczenia linii papilarnych. Do tej fazy nigdy jednak nie doszłam, ponieważ dość szybko zaczynałam szczękać zębami z zimna i kierować się w stronę suchych, ciepłych rejonów...
Ten stan rzeczy zmienił się kiedy mając 17 lat zostałam nauczona pływania żabą. Pływanie rozgrzewało! Na początku oczywiście pływałam dość nieudolnie, ale z czasem wyrobiłam sobie styl. Niestety - pływałam tylko "od okazji do okazji" - na wakacjach najczęściej.

W międzyczasie jednak przestałam jeździć na wakacje, zajęłam się kurodomowaniem, przerzuciłam się na rower. Minęło 10 lat, aż w końcu koleżanka, jak już napisałam wyżej, podsunęła mi pomysł z nauką pływania. Zazdroszcząc innym, że pięknie i szybko poruszają się kraulem oraz będąc świadomą, że ten styl jest lepszy dla mojego pokręconego kręgosłupa (który dawał mi się we znaki) - zapisałam się na kurs. 

Za mną już kilka lekcji, na których ćwiczę w grupce panów 40+, z instruktorem 30- jak sądzę. Każda godzina na basenie jest warta tych uciułanych oszczędności. Uczę się, widzę postępy, a po każdym pływaniu czuję się jak po świetnym masażu - rozluźniona, rozruszana i szczęśliwa. Zatem - kto nie jest zdecydowany niech się przełamuje i szuka w okolicy basenu. I dobrego instruktora - bo to ważne. 

W następnych postach z tematu "pływanie" będę opisywać jak kura domowa staje się kurą-pływaczką (kaczką?): jak się przygotować do pływania, co jest potrzebne na basen, co to ten Total Immersion oraz jak z lekcji na lekcję idą postępy. 

13 komentarzy:

  1. oooo jak sie ciesze, ze plywasz :) basen fajna sprawa :) w tamtym roku cale lato dupke moczylam, no ale nie zajmowalam sie tym tak jak Ty :) na Twoj kregoslup plywanie jest zbawienne!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no i w ogole to jak ryba moze sie zle czuc w wodzie? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, ileż mnie tutaj nie było! :) cieszę się, że zajrzałam :) powinnam iść na basen ze względu na kręgosłup... ale jakoś nie mogę się zabrać... może się zmotywuję dzięki Tobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie było! Ale fajnie, że zaszłaś :) Idź na basen koniecznie - mój kręgosłup już odczuwa zmianę, mam zamiar chodzić częściej.

      Usuń
    2. :) pójdę! Już obmyślam plan działania, bo zajęć u mnie pozalekcyjnych już jest.. ale grunt to chcieć :)


      P.S. Oooo zimno to ja rozumiem :) wtedy też się uwijam niczym w ukropie ;D ot taka gra słów : )

      Usuń
    3. Kuro :) pływam! Sobotnie i niedzielne poranki mam basenowe :) jest super!!! :)

      Pozdrawiam noworocznie :)

      Usuń
    4. Mi, cudownie! Jak ja lubię zarażać pozytywnie!

      Usuń
  4. Słuchajcie no Kura, co jest?
    Niech Nowy Rok będzie dobry albo lepszy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co jest... taka przerwa była, wytłumaczę się w poście. Dziękuję za życzenia!

      Usuń
  5. Ja niestety też mam problemy z kręgosłupem od dłuższego czasu. Siedząca praca, mało ruchu i do tego nie umiem pływać w ogóle. Miałam juz kilka podejść do zapisania się na naukę, ale zawsze tchórzyłam. Jak się przełamać i podjąć wyzwanie? Jedyny mój problem to uczucie ciągłego wstydu (wody sie nie boję, tylko boję/wstydzę się pokazać na tym basenie bez umiejętności):(:(:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenko - tutaj nie ma nic do bania się. Są specjalne kursy dla dorosłych, na które przychodzą osoby co kompletnie w ogóle nie pływały nigdy. No i się uczą. Niektórzy bardzo boją się wody i powiem Ci, że czasem to jest gorsze niż to nasze wstydzenie, ale powolutku dają radę. Nie ma się co krępować, potem z perspektywy czasu to nasze banie się jest bardzo abstrakcyjne. Ja też tak mam czasem, ale powiedziałam sobie że przecież jak nie spróbuję to będę żałować potem. Z każdym podjętym wyzwaniem wstyd jakby mniejszy się robi. Mój chłop też nie pływa i też się krępuje ;)

      Usuń
  6. Witam,
    Znam ten ból - blisko 3 krzyżyk na karku, a ja nigdy na basenie nie byłam... Może na emeryturze zbiorę się na odwagę :)

    P.S.
    Nominowałam Twojego bloga do ‘Liebster Blog Award’. Będzie mi bardzo miło, jeśli zdecydujesz się wziąć udział w zabawie. Dołączam listę pytań. Więcej szczegółów znajdziesz u mnie.
    1. Jaka jest Twoja ulubiona książka/film/piosenka?
    2. Skąd pomysł na założenie i prowadzenie bloga?
    3. Co lubisz robić w wolnym czasie?
    4. Kiedy ostatnio pisałaś ‘analogowo’ długopisem/piórem/ołówkiem?
    5. Urlop w Polsce czy za granicą?
    6. Co poprawia Ci humor?
    7. Jesteś sową czy skowronkiem?
    8. W dzieciństwie, gdy dorośli pytali Cię, kim chcesz zostać – co odpowiadałaś?
    9. Twój ulubiony zwierzak (kot, pies, a może patyczak?)
    10. W dzieciństwie nienawidziłaś jeść ….., a teraz lubisz.
    11. Wolisz odpoczywać w ruchu, czy wybierasz leniwy wieczór na kanapie?

    OdpowiedzUsuń