poniedziałek, 27 grudnia 2010

Jak się ma coś zepsuć...

...to w okresie, kiedy mamy najwięcej wydatków. W ten właśnie sposób żegnamy wraz z 2010 rokiem termę gazową, która postanowiła wyzionąć ducha. Zestarzała się w sposób naturalny, bo po wielu latach użytkowania zaczęła się po prostu sypać. Czekam już trzecią godzinę na instalatora, któremu samochód rano nie odpalił i liczę że dzisiaj dotrze. Na zewnątrz mróz (wiem, bo byłam po bułki), ptaszory się gdzieś zakamuflowały, ale co się dziwić: na antenie sąsiedniego bloku co chwila przysiada krogulec i liczy na jakieś śniadanie w moim karmniku.

Tak śniadał w zeszłym roku:



Poświąteczne buziaki.
Ko.

7 komentarzy:

  1. W naszym karmniku żywią się tylko wróble, sikorki, kosy, i czasem przyleci sójka albo cukrówka. Jeden raz był dzięcioł (a może więcej ale raz dał się zobaczyć).
    Nie chcę straszyć, lecz nieszczęścia (zepsucia) lubią chodzić parami, czego nie daj Boże.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, istny ptasi desant!

    Kuro, cierpię wraz z Tobą... Miałam to samo przez tydzień przed świętami, zimności, właśnie przez pompę. Teraz mamy nową, grzeje jak ta lala. Tylko że u nas wydatek podzieli się przez ilość mieszkań...

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Kuro, w Wigilie ubieglego roku zamarzla nam rura zewnetrzna i woda zaczela nagle wlewac sie kaskada do domu przez okno. W tym roku przezornie odmrozilismy rure...Na pewne rzeczy nie mamy wplywu. Nie moglas odmrozic termy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. a mój syn po raz pierwszy u Ciebie zobaczył karmnik na balkonie. To mi dało do myślenia... uściski, gosp. dom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech dziewczyny i Krogulcu - psuje się zawsze nie wtenczas i od razu leci z grubej rury (szczególnie u Beatty).
    Desant ptasi się na razie skończył - ciepło to i ptaszki fruwają sobie po większym terenie.
    Ale zawsze mam sierpówki i kawki łase na orzechy.

    Sanetramo - normalnie chyba się rozpuknę z dumy, że taka jestem proedukacyjna :)

    OdpowiedzUsuń