poniedziałek, 28 czerwca 2010

Nie chce mi się mówić...

Dzisiaj za moim oknem zamordowano drzewo. Nie wyolbrzymiając - po prostu obcięto mu większość gałęzi. Koniec z dzwońcami, czyżykami, których dziesiątki siedziały na nim tej zimy w kolejce do mojego karmnika. Dobrze, że zostawili jedną gałąź dla sierpówki.
W mieszkaniu od dzisiaj mam za to smażalnię. Idiotę, który pozwala na taki brak wyobraźni chętnie przywiążę do balkonu w godzinach popołudniowych - niech się opala.

12 komentarzy:

  1. A czy to, że być może masz jaśniej w pokoju nie rekompensuje ciepła? :)

    Oczywiście obcięcie rąk drzewu to zbrodnia...

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie niestety też to samo się dzieje, przed blokiem, w pobliskim parku....i tylko od rana słychać odgłosy piły...wrednej piły od wrednych ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi - tego na zdjęciu nie widać, ale troszkę w lewo - naprzeciwko mojego okna widać już niebo. Mam okna od lekko południowego zachodu. Jest tu bardzo jasno - dopiero około 16-17 słoneczko zaczyna świecić przez liście. Zaczynało :(
    Z tym rekompensowaniem ciepła - oj nieeee - mój sufit jest jednocześnie dachem bloku. Bez żadnej przerwy na strop. Grzeje się jak patelnia. W połączeniu z usytuowaniem okien - daje to temperaturę jak w piecu. Drzewo osłaniało tą część dachu... Od dzisiaj ratują mnie tylko żaluzje. A na suficie będę robić sadzone.

    Maju - nie wiadomo, czy odrośnie. Za dwa - trzy lata się okaże. Drzewom można obcinać do 30% korony. W przeciwnym wypadku fotosynteza i oddychanie nie zachodzą prawidłowo (za mało liści) i drzewo umiera. Jak widać to, co zostało to nie jest 70% korony. Najgorsze jednak jest to, że jeśli drzewo wypuści gałęzie - to nie będą to normalne gałęzie, tylko pędy odroślowe. Są to takie kępy długich badyli z liśćmi, które są bardzo słabo umocowane w zewnętrznej warstwie głównej gałęzi (pnia). Większy wiatr i łamie się to i spada ludziom na głowy. I to właśnie powinno się przycinać. Jak widać - panu z piłą wszystko jedno.

    Kaś - no comments. Gdyby przycinali prawidłowo, nasze parki i osiedla byłyby piękne. A tak - straszą kikuty, drzewka karłowate, albo betonowe pustynie-sypialnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie, brak słów.
    Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Katastrofa:( to wygląda tragicznie. Teraz zamiast uspokajającej zieleni dla relaksu widzisz blok:( O co chodzi, czy te drzewa były za duże i zagrażały przewróceniem się czy komuś głupio się nudzi??!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy tego nie można gdzieś zgłosić, do ochrony środowiska, złożyć pismo w miejscowym w Samorządowym Kolegium Odwoławczym - każdy ma prawo jesli uważa, że gmina, wójt, samorząd, zarząd spółdzielni mieszkaniowej czy po prostu zleceniodawca tej firmy "konserwatorskiej" działa z dużą szkodliwością dla społeczności lub jednostki. Pracowałam w kolegium i wiele takich spraw firmy przegrały - płaciły odszkodowania i zadrzewiały powtórnie. Tym bardziej, że najczęściej pracują tam ludzie od pił, a nie specjaliści ogrodnicy. Istnieją dokładne przepisy co, o jakim przekroju pnia i na jakiej wysokości wolno ścinać - nie wolno robić tego ze szkodą dla drzewa, dla miejscowych ptaków, dla ludzi. W razie czego pisz do mnie na maila, jeśli będę potrafiła, podeslę Ci odpowiednie paragrafy. I pod warunkiem, że miejscowy szef kolegium nie ma z nimi cichej umowy ;/ wtedy pozostają wszystkie miejscowe gazety ;)
    pozdrawiam, nie ustawaj w walce z palantami ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Krogulcu - sam wiesz, ech...

    Aleksandro - tragicznie. I w dodatku coraz większa część miasta zaczyna tak wyglądać. Nawet przed samym urzędem stoją kikuty.

    Doro - dziękuję Ci za ofiarowanie pomocy. Jak tylko uda mi się zebrać w sobie to uderzę ze skargą. Tutaj ludzie z okolicznych bloków skarżyli się na przycinanie drzew (na niektórych nie zostawiono ani jednej gałązki z liściem). To już w zasadzie ogławianie, a nie przycinanie. Ja też się od dawna interesuję kwestią tej bezmyślnej działalności. Mam niestety doświadczenie niefajne, bo pracowałam w urzędzie i widziałam, jak się traktuje ludzi broniących przyrody i ich skargi. Napiszę do Ciebie mail na pewno.
    Co do gazety - widziałam wzmiankę w lokalnej ze skargami do spółdzielni i przeczytałam odpowiedź pana odpowiedzialnego za ten proceder: "wynajęliśmy specjalistyczną firmę przycinającą drzewa, oni wiedzą co robią, mnie nic więcej nie obchodzi". Dosłownie. Padłam z wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj... to rozumiem... kiepsko... bądź dzielna!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest taka choroba - anacefalia (kiedy mózg nie wykształca się prawidłowo). Mam wrażenie, że niektórzy na nią cierpią - a na pewno pan od piły i jego szef. Absolutny brak wyobraźni, myślenia, logicznego rozumowania. Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  10. czyżby jakiś dupek skarżył się na zasłanianie widoku z okien? Spotkałam się z tym kiedyś, piękne drzewa wtedy wycięli nie zwazając na protesty innych, tamten pan byl pierwszy, tak powiedzieli w spółdzielni. Taki piękny miałaś widok,szkoda
    (www.zbabskiejperspektywy.blox.pl)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi - jestem dzielna :) Codziennie wychodzę na balkon i patrzę, czy może coś odrasta :/

    Witaj lotnico - pan od piły robi, jak mu zaprogramowali. Pewnie od trzydziestu lat na jedno kopyto. Ale i jego zleceniodawcom zza biurek wisi jak ma to wyglądać (czego oczy nie widzą...).

    Hej eire - jakbyś zgadła. Tutaj wystarczy taka jedna emerytka, co z nudów łazi do spółdzielni co drugi dzień i stęka, że ma zimno, cimno i reumatyzm. Wokół bloku pogrom. Teraz kurz i hałas niesie się głęboko miedzy bloki - wszystkie drzewa przy ulicy zostały przycięte "na mietłe".

    OdpowiedzUsuń