Można malować ściany na piękne kolory, zawieszać obrazy, dokładać dwudziestą poduchę na kanapę i ciągle mieć poczucie, że czegoś brak. Jeśli nie macie wokół siebie ani jednej roślinki to może być właśnie ta przyczyna. Zasuszona paprotka się nie liczy, bo lepsza żadna roślina, niż nieżywa. I żadnych sztucznych!
Po co mi roślinki?
Dzięki roślinom zdrowo oddychamy - to argument pierwszy. Nie chodzi tylko o to, że wytwarzają tlen - tego nasze domowe kwiatki nie dostarczają w oszałamiającej ilości. Rośliny wiążą toksyny krążące w powietrzu, którym oddychamy. Czy w domu, czy w biurze: wykładziny, farby, środki konserwacji uwalniają mnóstwo szkodliwych substancji, które roślina jest w stanie rozłożyć na nieszkodliwe składniki. Dodatkowo nawilżają powietrze, które często bywa zbyt suche w pomieszczeniach klimatyzowanych.
Trzeba jedynie pamiętać, by nie przesadzić z roślinami w miejscu gdzie śpimy - w nocy oddają one do atmosfery dwutlenek węgla (chyba że jest to aloes - on robi dokładnie odwrotnie).
 |
Gwiazdy betlejemskiej (wilczomlecza) nie wyrzuciłam po świętach.
Jeszcze nie wiem co z tego będzie... |
Otaczanie się zielenią ma swój kolejny plus: odpoczywają nasze oczy i odprężamy się psychicznie. Nie bez powodu ludzkie oko jest w stanie odróżnić najwięcej odcieni zieleni właśnie. Rośliny również tłumią hałas - to akurat prędzej zaobserwujemy na zewnątrz, niż w środku, chyba że zbudujemy sobie atrium. lub postawimy ścianę zieleni.
Jakie rośliny na toksyny?