poniedziałek, 9 maja 2011

Kwiaty na balkon. Było ciężko. I będzie.

Mam balkon. Niby żadna rewelacja, prawda? Ale mam balkon półtora metra kwadratowego minus 1/3 zajmowana przez wentylator. Dwie osoby na stojąco wchodzą. Do tego patelnia (upał jak nie wiem co). Mimo to uparłam się na skrzynki z kwiatkami. Zeszły rok minął bezkwietnie (jak i poprzedni) i teraz powiedziałam, że sobie nie odpuszczę. Nie mam ogrodu, działki, wczasów. To chcę chociaż mieć te kwiatki na mikroskopijnym balkonie!

Balkon niczym pustynia Gobi
Jaki to komfort mieszkania na ostatnim piętrze - nie muszę pisać. Nikt nie tupie, nic nie spada z góry od sąsiadów. Tylko niebo nad głową. A z nieba... leje się latem piekielny żar! Balkon mam od strony południowo - zachodniej. Od godziny 12 słoneczko operuje niemiłosiernie. W dodatku szanowna administracja obcięła drzewo rosnące tuż obok do gołego - niemal - pnia. Pisałam o tym w zeszłym roku: bezmyślne przycinanie drzew. W tym roku drzewo ciężko odbiło i podejrzewam, że niedługo zakończy swój żywot. Małe, z rzadka rozmieszczone listki przestały dawać cień. Na parapecie mogę smażyć naleśniki. Największym wyzwaniem stało się więc kupienie kwiatów, które to wytrzymają. I nie będą to kaktusy!

Pelargonia, czy pelargonia? Oto jest pytanie...
W weekend wyprawiłam się na poszukiwanie odpowiednich kwiatów Zadanie nie było łatwe. Nie chciałam bowiem popularnych, wszystko-przetrzymujących pelargonii. Podreptałam na rynek i rzuciłam wyzwanie miłym paniom oferującym bogaty kwietny asortyment. Hoho - to była zabawa! Bo panie miały głównie... pelargonie! Ale udało się - wybrałam u nich trzy podstawowe gatunki. Resztę dokupiłam w ogrodniczym. W sumie skompletowałam całkiem spory zestaw:
- uczep rózgowaty - Bidens ferulifolia
- stokrotka afrykańska - Osteospermum
- kocanka drobnolistna - Helichrysum petiolare subsp. microphyllum
- komarzyca czyli plektrantus - Plectranthus
- gęsiówka orzęsiona - Arabis blepharophylla
- maciejka czyli lewkonia dwurożna - Matthiola bicornis (do wysiania)
- smagliczka nadmorska - Lobularia maritima (do wysiania)
- lawenda - niestety nie wiem, która to odmiana :(
- nieco wątły powój trójbarwny - Onvolvulus tricolor - 1 szt. z domowej hodowli
- niezapominajki - Myosotis - prawdopodobnie mieszaniec polnej z leśną - prosto od znajomej z działki
Ten tu obrazek poglądowy zrobiłam konkretnie duży - można kliknąć i nacieszać się kwieciem na całym ekranie.

Wcześniej, w tygodniu, odwiedziłam sklep ogrodniczy i zakupiłam niezbędne materiały. W domu czekały już:
- skrzynki oraz doniczki
- ziemia 20 litrów
- keramzyt 5 litrów

Do kupienia pozostał parasol. Jestem na 100% przekonana, że opisanego wcześniej ukropu nawet najbardziej odporne kwiaty nie wytrzymają.

Sadzenie
W sobotę rozpoczęłam wielkie sadzenie. Wyglądało to tak:
Upycham stokrotkę. O - tu oprócz kwiatów widać tą "drobnokościstość" z poprzedniego wpisu.
Łopatka wycięta z butelki po kwasie chlebowym.
Trwało to dobre parę godzin. Kompletny brak czucia w kończynach i tonę ziemi za pazurami wynagradza jednak widok zagospodarowanych skrzynek:

Tadaaaamm! A to i tak nie wszystko. Za skrzynkami ukryła się jeszcze lawenda, a niezapominajki w liczbie 7 czekają na przesadzenie.
Inauguracja sezonu rozpocznie się za tydzień, w niedzielę. Wtedy zostawię kwiaty na stałe na balkonie (teraz tylko w dzień sobie stoją). Mówicie co chcecie - niby przymrozków już nie będzie, ale wg prognozy poważnie ciepłe noce zaczną się od... zimnej Zośki :)

15 komentarzy:

  1. Gratuluje determinacji; piekny efekt. Lawenda, pelargonia, niezapominajki to wiem, ale taki np. Plekrantus? To brzmi p r a w i e jak pterodaktyl! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, to znaczy o Kuro, ale się orobiłaś jak wół! Ale JAKI EFEKT! Przepięknie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piiiiiiiiiiiiiienknie :) Bedziesz mieć fantastyczny balkonik :)
    Ja codziennie rano obiecuję sobie, że dziś to już ostatnie rośliny i ostatnie raz w maju odwiedziny w centrum ogrodniczym i tylko dziś kupłam sobie na pocieszenie po "zmarzlakach": 2 serduszki rózowe , bo mialam tylko biale, 3 przegorzany, 3 malwy, 2 wielosiły i 3 zawciągi. I jestem przeszczęśliwa :DDDDDDDDDDD Czego i Tobie życzę :DDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Beatto, determinacja była na maksa. Ale nic nie przebije mistrzów nasadzeń z wysp! Toż tam nawet na murach sadzą kwiaty - na goły kamień - i to rośnie! Widziałam u Ciebie. O, tu - w Epingham
    A Plekantrus - ojtam. Ptero, ptero...Komarzyca po prostu :D

    Doro - kura, jak wół to dopiero KURA, nieee..? :))) Czekam na przepiękne rozrastanie w skrzynkach :) I dziękuję za komplementa.

    Kasiu, ojejejej. Gdybym miała gdzie sadzić i do tego jakieś zaskórniaczki odłożone to bym tyle tego naznosiła do domu, że dzień w dzień musiałabym łykać te swoje tabletki na alergię. Zauważyłaś, że kupowanie kwiatów to gorzej, niż kolekcjonowanie butów i torebek? To chyba takie kompulsywne naturofilskie zboczenie..? :DDD
    Twoje kwiaty mają fantastyczne nazwy. Zawciąg - tego nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana boskie kwiatki! Do tego te doniczki rewelacyjnie! Aż się rozmarzyłam i mojego nowego balkonu sie jeszcze bardziej doczekać nie mogę, obiecuję sobie, że następne lato będzie balkonowo ukwiecone:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kaś - na pewno się uda. Ja obiecywałam sobie i jest. Co prawda dwa lata nie było, aleee... co się odwlecze to nie uciecze. Doniczki wypróbowuję - nie mam jeszcze do nich zaufania, bo ich nie znam. Zobaczymy. Jak się sprawdzą - napiszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. będę czekała na wieści o doniczkach, bo jak się okażą dobre to kupię TAKIE SAME w przyszłym roku:)

    OdpowiedzUsuń
  8. No ale cudnie, mnie też naszło na rośliny, co prawda na swój balkon będę jeszcze czekała 4 miesiące!! ale już zaczęłam ekspansję doniczkową na razie hoduję bazylię:), ale doniczkę mam brzydką, nie to co Ty takie cuda no i kwiaty cudne. Maciejkę będziesz mieć, boże jak to pięknie pachnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Olu - śmignij do IKEA - ja tam sobie pokupowałam takie blaszane, fajne :) Ziółka - ech ja muszę odłożyć grosiki na kilka. Maciejkę można siać kiedykolwiek byle ciepło było. P.S. też czekam na Twój balkon :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałem, że plekrantusa komary nie lubią, choć co on im zrobił to już nie wiem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Krogulcu - coś w tym jest ;) U mnie się już sprawdził w sensie wytrzymałości - trzy lata temu rósł, jak szalony. I to, czego podobno komary nie lubią ja uwielbiam: zapach jego liści!
    Właśnie sadziłam niezapominajki - ręce mam czarne (jak laptop). Idę szorować i coś zjeść, bo te zajęcia na powietrzu wyzwalają dziki głód.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli na komary działa, w te pędy zakupię!

    Kuro Kochana, przepiękny ogródek! I brawa za "niemanie" pelargonii! Obiecuję sobie, że wezmę inne kwiecie, ale zawsze się na nich kończy... :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Wygląda to pięknie :) i ta Twoja półeczka :) śliczna jest!
    Będę trzymała kciuki za Ciebie Ogrodniczko! Sama też się trochę zajmuję ostatnio kwiatkami i ziołami :) ale jestem na etapie poznawczym ;) i bardzo mi się podoba!

    Obecnie walczę o życie lawendy... :)

    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Anullo, kup - nawet, jeśli nie odstraszy komarów to ładnie pachnie, gdy się listki miętoli.

    Mi - dziękuję. Jeśli tylko będziesz miała okazję kup sobie ziółka w jakimś markecie, wsadź w blaszane oprawki z IKEA i będziesz miała piękny ogródek - ręczę Ci. Moja lawenda na razie same liście ma. Ogólnie ta roślina jest niewymagająca - musi mieć ziemię z dużą ilością piachu (przepuszczalną, lekką) i stać na słońcu. Nie podlewaj za dużo. :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Chętnie ugościłabym plektrantusa, ale balkon mam od str.południowej, więc by się poparzył. Szkoda, bo świetnie się komponuje z pelargoniami.

    OdpowiedzUsuń