poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Gdzie słońce? Oddawać!

Ja wiem, że pytanie trochę idiotyczne, bo Słońce jest tam, gdzie zwykle. Powinnam raczej zapytać: "gdzie z tymi chmurami (pcha się)?" Jest to jednak pytanie rzucone w próżnię, bo kto się pcha z chmurami - tego już nie wiem.

Zaczyna mnie brać pierwsze od bardzo długiego czasu przeziębienie. Staram się nie dać, bo w nadchodzący weekend wesele kolegi. Ja natomiast siedzę tu i głowa mi pęka a dreszcze trzęsą całym mym jestestwem. W domu zimno. Stąd pytanie.
Możnaby te chmury na trochę jeszcze rozdmuchnąć, czy jakoś? Bo ja tu marznę! I źle się się czuję. Tak w ogóle to czy ktoś mógłby przesunąć tą jesień na termin późniejszy? Zimę natomiast skrócić do niezbędnego minimum (dwa tygodnie ze śniegiem w święta)? My się tu śmiejemy z dowcipów o Syberii, a u nas to samo: dziewięć miesięcy zimy a potem lato i lato... BTW - słyszałam, że to powiedzenie hiszpańsko-portugalskie, tylko "lato" należy zamienić na "piekło". Ja chcę lata, ja się nie zgadzam na brak ciepła, zieleni i pomidorów z krzaka!

Co prawda jeszcze nie październik, ale już niebawem:

6 komentarzy:

  1. Kuro :) mogę się z Tobą podzielić moim wewnętrznym Słońcem... :)

    Zapraszam Cię też do zabawy (na moim blotu jest post ; ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi - ja Cię uprzedziłam - ha! Już byłam dziś u Ciebie. I się nawet wpisałam. Dziękuje za chęć podzielenia się własnym, wewnętrznym słoneczkiem. Moje dzisiaj przygaszone. Chyba tabletka na ból głowy mnie nie ominie.

    OdpowiedzUsuń
  3. oj ja też już załamkę z braku słońca zaliczam...i do tego ten powrót do pracy bu......rzeczywistość skrzeczy :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Kuro kochana,

    słońca, zarówno tego wewnętrznego i zewnętrznego Ci życzę, i zdrowia (wszak impreza niedługo!).

    A pomidory uwielbiam, uwielbiam... I same, i te z mozarellą, i takie, i owakie, mniam, mniam.......

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaś - mam wrażenie, że powrót do pracy dla obu stron ciężki. Powrót do szkoły wywoływał u mnie zawsze jakieś dziwne bóle brzucha.

    Anullo - dzisiaj tak nabożnie ostatniego przepysznego pomidorka kroiłam na kanapkę, jakbym co najmniej kawior sobie nakładała.
    Na szczęście mam cynk od dziadka, że jeszcze jakieś pomidorki czekają na odbiór. Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale jak to tak:) przecież jesień jest fantastyczna. Dynie!!! i liście i chłód rano i można zawinąć się w najlepszy szal i pić herbatę z rumem :p i nikt Ci uwagi nie zwróci i można mieć melancholię i czytać dużo książek zawiniętym w koc i oglądać padający deszcz. O kaloszach nie wspomnę. Trzymaj się:))

    OdpowiedzUsuń