środa, 19 maja 2010

Komórka

Się zdenerwowałam. Chyba dziczeję. Albo normalnieję? Jedno z dwóch.
Denerwuje mnie telefon - a dokładnie jego pewne aspekty. Podejrzewam, że aparat sam w sobie nie jest zły. Ale to jak się go używa może być koszmarem.
Z ciekawości poszukałam w sieci czegoś o savoir vivre używania telefonu komórkowego. To, co znalazłam wcale mnie nie przekonało. Wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że ktoś ciężko myślący napisał parę porad dla wyjątkowo niekumatych bałwanów. Najbardziej przerażające jest jednak to, że nawet tych - wydawałoby się "oczywistych" - zasad duża część ludzi nie stosuje.
  • "Dzwoni telefon - odbierz i odejdź porozmawiać na bok"... Niee - gadaj, wrzeszcz przy stole podczas rodzinnego obiadu, kolacji we dwoje, w środku restauracji. Krzycz jeszcze że zasięgu brak i biegaj jak wariat między stolikami.
  • "Staraj się nie prowadzić rozmów w środkach komunikacji publicznej" Hahaha - no jak to? To skąd ja - całkiem obca osoba jadąca autobusem - będę wiedzieć, że: Małgośka się k**** urżnęła na imprze u Włodka i że k**** kupiła sobie różowe k**** majty z koronki, które jej wystają ze spodni jak siedzi k**** w ławce na geografii. Bo tam są niskie krzesła w tej sali, k**** no nie?
To takie dwa przykłady. Ale ja zmierzam do czegoś innego.
Komórka dała ludziom jakieś niepisane prawo wymagania od innych ODEBRANIA telefonu. Nie ważne, czy właśnie kupujesz marchewkę, czy siedzisz na tronie, czy po prostu nie chcesz gadać. Nie odbierzesz - masz przerąbane. Foch to minimum na co można się narazić. Nie chodzi tu o sytuacje, kiedy możemy wyłączyć telefon i dać sobie luz - chociaż wyłączenie telefonu też może być obrazą czyjegoś majestatu. I zupełnie czym innym jest nie odebrać telefonu od Męża/Żony a czym innym od osoby bardziej obcej.
Czy czujecie się źle dzwoniąc do kogoś, kto nie odbiera? Może ktoś nie chce rozmawiać z Wami w biegu, hałasie, może jedzie tramwajem? A może olewa sprawę? Myślicie tak czasem?
Czujecie się komfortowo odbierając telefon w centrum handlowym nagabywani do podjęcia szybkiej decyzji o zmianie abonamentu (na wyższy)? A jeszcze lepiej - gdy wasi "znajomi" dzwonią w wygodnych - dla nich - momentach rozwodząc się w godzinnych wynurzeniach, kiedy Wy właśnie chcecie wsiąść do samochodu i sterczycie na deszczu?
Czasem powiedzenie "zadzwoń później, bo nie mogę rozmawiać" nic nie daje. Sms o takiej treści czasem również nie daje nic (no czasem daje foch), bo telefon zaczyna dzwonić po 5 minutach, albo uparcie o tej samej porze dnia następnego (szczególnie, gdy piszemy, że jesteśmy ostatnio bardzo zabiegani).
Potem jesteśmy poobrażani ze wszystkimi od których nie odebraliśmy telefonu i sami oddzwaniając odbijamy się od słuchawki. I jak - obrazić się też?

17 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o środki komunikacji... to przecież reszta świata musi też wiedzieć jaki mamy nowy wypasiony sprzęt :)

    A tak na poważnie... masz więcej tych zasad sv komórkowego? To ciekwe zagadnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi - już podaję źródło, które mnie powaliło: TU

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Toba wszystko jest kochana w najlepszym porzadku :)))) ja mam takie samo zdanie jak Twoje poza tym zupelnie nie przejmuje sie tym czy ktos moje nieodbieranie obdbierze jako afront!!No chyba,ze to dzwonilabys Ty :))) Cala wieksza reszta niech sie gryznie w ucho i grzecznie czeka!
    Tutaj podoba mi sie to,ze nikt sie nie chwali tym jak model tel posiada, moze wlasnie dlatego jak przyjechalam tutaj jakos nie moglam uwierzyc, ze nie maja takich wypasionych komor jak w PL... ale widac, ze co kraj to obyczaj :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. W tej kwestii akurat jestem asertywna. Nie narażam życia dla odebrania telefonu, czasem nawet wyłączam. Taka jestem szalona;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Wami w "całej rozciągłości". Jadąc środkami masowego rażenia wyciszam telefon - nie lubię gadać komuś nad uchem, ani jak ktoś MI gada nad moich uchem. Poza tym słucham wtedy muzyki, nie słyszę w ogóle dzwonka. A już jak miotałam w szale, szukając w mej przepastnej torbie "wyjącego" dzwonka "Są kobiety-pistolety..." Marii Peszek i zobaczyłam uśmieszki panów budowlańców, wolę uważać ;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. ojej, zgadzam się całkowicie! Od kiedy jeżdżę kilka razy w tygodniu pociągiem, mój poziom zwątpienia w poziom kultury osobistej większości osób gwałtownie rośnie. To, co napisałaś, to takie zupełnie oczywiste zasady - okazuje się jednak, że oczywiste są one tylko dla garstki osób, niestety...

    A z tymi fochami - no szkoda słów po prostu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Maju - to Ty żyjesz w kraju dziwolągów... U nas: zastaw się a postaw się. Musi być wypas komórka. Ja nikomu nie bronię mieć fajnej, jeśli stać go na to. Świadoma jestem ile mnie w abonamencie kosztuje ta moja...
    Swoją drogą operatorzy w tym kraju nie dbają o stałych klientów. Tyle lat u jednego, a ja ciągle traktowana jestem per noga. Jakoś tu u nas zupełnie inaczej niż na świecie...

    Beatto - wariactwo nieziemskie! Jak czytam Twojego bloga to już wyczuwam, że mam do czynienia z niezwykłą kobietą, a Ty jeszcze WYŁĄCZASZ komórkę! Szaleństwo!

    Anullo - noooooo, jak ty masz Peszkową (Peszkównę w zasadzie) na dzwonku to uu fiu fiu - wcale się nie dziwię, że się panowie dziwnie patrzą. A długo szukasz tego telefonu? Do tekstu "z wydepilowanym krokiem"??? heheh :D Same szalone baby do mnie wchodzą...

    Didżejko - ja czasem (bardzo czasem, bo pociągiem raz na rok jeżdżę) widzę przedział jak z matriksa: faceci w garniturach ze słuchawką w uchu i laptopami na kolanach. Co chwila któryś gada w przestrzeń... Rzadko który wychodzi (bo przecież przytrzaśnięty laptopem). Ciekawe, czy ktoś im płaci za te nadgodziny w pociągu??
    A foch - ech...

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj mam też mam z tym problem. Często nie odbieram telefonu, bo nie zdążę, nie słyszę bo słucham muzyki albo zostawiłam go w innym pomieszczeniu- często tak robię w domu. Zawsze jest foch, ale jak to nie odbierasz. A co ja mam ćwiczyć dobieganie do dzwoniącej komórki w 2 sec. To jakaś nowa dyscyplina?? Stresuje mnie to bardzo. Myślałam, że właśnie po to są komórki, że jak nie zdążę odebrać to potem oddzwonię, ale widocznie reszta ma jakieś inne podejście. Powinni taką nową dyscyplinę ustanowić na olimpiadzie dobieganie do dzwoniącej komórki z przeszkodami na czas:) A co do ludzi rozmawiających w środkach komunikacji, to zawsze wkurzają bo są za głośni a czasami stanowią niezły kabaret:) Tak więc w cenie biletu mam niezły ubaw. Buziaki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Aleksandro - nowa dyscyplina do opatentowania! Myślę, że znani biegacze na krótkie dystanse byliby mocno zagrożeni. Się uśmiałam, bo sobie od razu wyobraziłam ten bieg. Z przeszkodami. Na przykład wybieganie spod prysznica, skok przez przedpokój, lot szczupakiem przez krzesło w stronę stołu... ojej muszę przestać..:D:D:D

    No - a za 2,40 kabaret to całkiem całkiem. Chociaż czasem 2,40 za wąchanie zapoconych smrodków to powinni mi dopłacać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że nie należy odbierać telefonu, gdy nam to nie pasuje. Trochę asertywności w życiu się przydaje. Ja nie mam nic przeciwko, gdy znajomi nie odbierają, a oddzwaniają kiedy im pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, tak, Kuro Droga, właśnie do tego momentu między innymi! Więc teraz przerzuciłam się na obcojęzyczne ;))))


    Aaaaa, i bardzo efektowna zmiana na blogu!

    OdpowiedzUsuń
  12. przedziały z matrixa :D tak, oj nader często widzę taki obrazek. CZasem wydaje mi się, że gdybym ich nagrywała, to spokojnie mogłabym szantażować ich oraz ich szefów, bo tyle tajemnic swojej firmy wyjawiają podczas rozmów przez telefon albo rozmów między sobą, okropieństwo.

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo aktualny temat. mam już dwa fochy od psiapsióły na stanie, bo nie odebrałam a potem bezczelnie nie oddzwoniłam.a po tym wszystkim dostałam smsa, że jestem kawal chama ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Krogulcu - to, co napisałeś jest wręcz wyrwane z mojej głowy. Trochę asertywności, tak!
    Patrzysz również na sprawę z drugiej strony i nie przeszkadza Ci, że oddzwonią, kiedy chcą/mogą. Nie obrażasz się na ludzi i oczekujesz tego samego od nich.

    Anullo - to z obcojęzycznymi piosenkami zamiast Peszek kojarzy mi się z taką REKLAMĄ
    A zmiana - dziękuję, dziękuję - musiałam czymś urozmaicić tą biel strony :)

    Didżejko - ja czasem to samo myślę, kiedy słyszę różne "rewelacje" telefoniczne w miejscach publicznych. Oni chyba nie zdają sobie sprawy, że są wokół wyjątkowo dobrze słyszalni. To, jak z dziećmi, które wsadzają głowę pod koc i udają, że ich nie ma :D.

    Doro (kurczę, mam problem z odmianą Twojego nicka w wołaczu, bo powinnam pisać "Dorze" - jak mniemam - ale dziwnie to brzmi :)). Ostra akcja z tymi telefonami. Sms jeszcze lepszy! Myślisz, że będzie go można zrzucić na zespół napięcia przedmiesiączkowego?

    Wiecie - co innego, gdy umawiamy się na telefon, bo na przykład przyjechaliśmy do ...Szwecji dajmy na to, stoimy na dworcu i dzwonimy do koleżanki w celu "odbierz mnie i przetransportuj", albo "w jaki autobus teraz?". Co innego, gdy dajemy znać - odebrać nie mogę. Zawsze ktoś poszukujący desperacko kontaktu może napisać - czy to maila (teraz nawet z komórki można), czy smsa. Szczególnie w sytuacjach podbramkowych. Polecam to wszystkim, bo dzięki temu można uniknąć głupich sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kuro,

    F A N T A S T Y C Z N E !

    Z samego rana popłakałam się ze śmiechu... :))))

    Na te obcojęzyczne też będę uważać zatem!

    OdpowiedzUsuń
  16. Hehe - Anullo, trzeba być czujnym :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rzeczywiście się rozpisali ;D

    OdpowiedzUsuń