Dzisiejszy poranek zastałam w stanie lekkiego prószenia i mocnego wiania. Na ziemi śniegu nie leżało za dużo - był raczej sukcesywnie nadmuchiwany tu i tam, prognozy jednak zapowiadały pogorszenie pogody. Męża uprzedziłam, zasugerowałam obuwie "glan" i z ciężkim sercem wysłałam do pracy. Gdy zaczęłam się niepokoić, że nieborak nie daje znaku życia (teoretycznie prawie od godziny powinien być w pracy) złapałam za słuchawkę. Okazało się, że dopiero brnie z przystanku do roboty. Przesadziłam - idzie, ale wiatr go zamiata razem ze śniegiem.
Pomyślałam, że dobrze, że zdążyliśmy wczoraj wystawić karmnik dla ptaków, bo dzisiaj to noł czens, a i zwierzaki miałyby problem z napasieniem się przed mrozami. Śnieg sypał coraz bardziej, a ja zdecydowałam się na odśnieżenie balkonu. Wywaliłam z 50 szufelek śniegu. Usatysfakcjonowana posadziłam tyłek na kanapie, sięgnęłam po herbatkę a z dachu na mój wymieciony balonik rypnął piękny, śnieżny nawis. Żeby nie było: balkon po trzech godzinach odśnieżyłam po raz drugi. To, co widzę teraz to połączenie obu zasp - porannej i okołopołudniowej. Nie ma to jak aktywność fizyczna. Dodam, że śnieg wyrzucam górą, przez barierkę, bo moje słomki skutecznie uniemożliwiają mi wymiecenie go dołem.
Jednakże karmnikowi goście są dla mnie największą satysfakcją i mogę odśnieżać i cztery razy dziennie, jeśli tylko mam możliwość pogapienia się na ten radosny, ptasi harmider za oknem. Jeśli macie taką możliwość - wystawiajcie karmniki i dokarmiajcie ptaki zimą.
Ty tylko balkon, a ja całe podwórze musiałam machnąć. Czuję jak mi trójpudzian rosnie na ramionach. U nas dokarmia całe osiedle:)Wespół w zespół. Zdrówka.
OdpowiedzUsuńNie omieszkamy, nie omieszkamy!
OdpowiedzUsuńAle tu w WielkimMieście nastała WielkaMasakraŚnieżna.... :(
A u mnie wreszcie syyyypie, tak malusio ale zawsze to cos.
OdpowiedzUsuńA ja dziś pchałam samochód przez zaspę.Dobrze,że uczynny sąsiad pomógł mi wyciągnąć biedaka ciągnikiem.Inaczej kaput i nocka na wydmuchu.Chyba by mnie odśnieżyli na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńA u nas tak raczej mało śniegu, w porównaniu do tego co widzę na zdjęciach. Za to zimno jest okrutnie. Ale dajemy radę, ja założyłam dzisiaj swoje najcieplejsze rękawiczki:) nie wiem co założę jak się zima rozkręci.
OdpowiedzUsuńU mnie też zasypało... wczoraj z odsypywaniem (wróć: odśnieżaniem) miałam podobnie - cztery razy odśnieżałam schody by otworzyć drzwi i cztery razy zawiało "jak było", dziś na szczęście już lepiej - nie pada, schody póki co "ujdą"...
OdpowiedzUsuńEch zima... fajnie na nią popatrzeć przez okno:-)
U mnie też sypnęło. Zaraz idę po słonecznik i uruchamiam ptasią stołówkę :)
OdpowiedzUsuńNawet u nas sypnęło. Karmnik czeka na powieszenie a biedne ptaszki na karmnik...
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś taki sam karmnik na balkonie...
OdpowiedzUsuńMuszę zakupić ziarenka bo u nas też poprószyło a zima mnie...zaskoczyła ;)
UUU łaaaa - zima sprawiła, że w komentarzach gorąco! :)
OdpowiedzUsuńCzarny(w)Pieprzu - to pewnie masz taką szuflę wielką do odgarniania. Ja miałam szufelkę. MIAŁAM. Została połamana przez śnieg. Brawo, że dokarmiacie!
Anullo - w naszym MniejszymMieście JeszczeWiększaMasakraŚnieżna.
Hannah - nie wiem, co lepsze: zakopać się w zaspie, czy szurać płozami po asfalcie :)
Hej Gosiu! O, właśnie możesz coś powiedzieć Hannah o nadmiarze śniegu. Swoją drogą masz tam ciągnik i dobrego sąsiada - to jest to, czego brak w mieście!
Olu - założysz drugie rękawiczki, albo w ogóle zabarykadujesz się w domu przed mrozem.
Ladybird - ja nie mam schodów do odśnieżania, ale dzięki trzykrotnemu odśnieżaniu, po otworzeniu balkonu nie zostałam przysypana ściana śniegu. Co czeka moją sąsiadkę, której odśnieżać się nie chce.
Krogulcu - ja dzisiaj poszłam na rynek, ale z zimna sprzedający zwinęli się wcześniej, niż ustawa przewiduje. Chyba że w ogóle się nie przekopali do miasta. Słonecznik tymczasowo musiałam kupić w sklepie po cenach mocno zawyżonych. Ptaków pełno - i ciągle przyprowadzają kolegów.
Maju - wieszaj, wieszaj, bo mrozy idą i ptaszory będą strasznie głodne!
Beatto - ziarenka zawsze się przydadzą. Na Wyspie przecież co drugi dom dokarmia ptaki. Tam to dopiero można wybierać w domkach, karmnikach i karmie!
Piękny ten karmnik. Ja nie mogę nakłonić syna, żeby zrobił, a sporo różnych kawałków drewna zostało po tegorocznym odnawianiu dachu. Jeszcze nie tak dawno przed oknem kuchennym rósł wielki orzech a na nim sikorki czekały na swoją kolejkę do słoninki przywieszonej przy oknie. Dziś po orzechu został dwumetrowy pniak. Ale nadawałby się właśnie na postawienie karmnika. Chyba sama będe musiała zabrac się za piłkę, gwoździe i młotek, a dryblasa zagonię do garów i prania.
OdpowiedzUsuńZ Ciebei jest Anioł nie kobieta :) Ptaki mają szczęście, że Cię poznały :)
OdpowiedzUsuńP.S. kuro! Jak na kurę to Ty masz niezły mózg ;D z takimi cytatami.... szacunek! I podoba mi się ta Twoja teoria :) ale czy od estetyki do próżności nie jest bardzo blisko?
Anno S. - jeśli masz zapał do stukania i pukania to własny karmnik będzie czymś, co sprawi Ci wiele satysfakcji. Jeśli jednak frustracja Cię ogarnie to całkiem tanie, fajne karmniki można dostać w sklepach ogrodniczych. A dryblas do garów bez względu na okoliczności :)
OdpowiedzUsuńMi, do anioła blisko, bo - jak to kura - skrzydła już posiadam :) No a że czasem coś pazurem skrobnę bardziej filozoficznie... kury tak mają (mimo małych główek).
Od estetyki do próżności daleka droga - nie ma się co martwić. Estetyka to czerpanie radości z subiektywnego odczucia piękna, a próżność to czerpanie przyjemności z bycia podziwianym. Nijak ma się jedno do drugiego. Tylko my czasem mylimy pojęcia, albo jesteśmy dla siebie zbyt krytyczni, albo zbyt ślepi (tak też bywa).