Nie wyspałam się. Męża też nie wyspałam. Terroryzowałam kaszlem pół bloku. Spałam ze trzy godziny, a teraz i tak nie mogę. Obecnie mnie samą terroryzuje katar (a myślałam, że może się obyć bez) i kaszel i łzy mi zalewają widoki. A widoki ładne.
Kiedy wczoraj czułam się (w porównaniu do dzisiaj) jako tako cyknęłam zdjęcia z okna. Dzisiaj już tylko wewnątrz.Taka złota jesień smarkata...
Pozdrawiam wszystkich grypnych. Nie dawać się. W ostateczności zakopać pod kołdrą i udawać susła. Susła z kaszlem.
Kuro kochana,
OdpowiedzUsuńnie martw się tym przestojem w domu, na zewnątrz - cóż z tego, że słonecznie? Ale zimno i wiatr głowę urywa! Na Wschodzie było dziś w okolicy O st.!
U mnie już lepiej, ale ty, kuruj się, pij, wiesz co. I w ogóle zdrówka :D
Apsik! Dzięki- bam katar, zostałam bezczelnie zarażona :(
OdpowiedzUsuńOj współczuję! Ja przez to przeszłam 2 tygodnie temu. A wczoraj mój synuś, więc też spałam może z 3 godziny :/ Życzę zdrowia i dobrego humoru!!!
OdpowiedzUsuńI mnie dopadło. Suseł z kaszlem na górze chusteczek..
OdpowiedzUsuńAnullo - staram się cieszyć, że tam za oknem wichurra (mimo, że słońce) a ja sobie siedzę w ciepełku. Piję już co mogę... mam wrażenie, że nic nie działaaa. No trudno. Przecież się skończy wreszcie i będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMota - ja nie kichałam w monitor. Wirus grypy - ponadto - się nie niesie przez Internet (ale może być na klawiaturze hehehe). Dezynfekuj klawiaturę, mysz i ten zakichany monitor :) Zdróweńka!
Maju, mamy chorują zawsze dwa razy. Albo więcej - w zależności od ilości pociech. Humor mam taki hmm - czarny :D
Hej Balianno - biedne my oj biedne. I kto rosołu zrobi?
Chyba Wam wszystkim rosolu nagotuje :P
OdpowiedzUsuńNie dawaj się choróbsku. Zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńUgotowałam pomidorówkę. Ostatkiem sił.
OdpowiedzUsuńChoróbsko już sobie idzie, ale zanim opuści mnie ostatecznie musi przemaszerować przez moją głowę i jeszcze mnie trochę pomęczyć. Powoli wracam do żywych.
Jej masz katar, jak ja dawno kataru nie miałam. Ja chyba zdurniałam, tęsknie za gorączka i porządnym katarem. Tak się wytarmosic w wyrku...
OdpowiedzUsuńkup sobie jutro korzeń imbiru, kurkumę, kilka cytryn i zrób tak : ugotuj wodę, wycisnij sok z dwóch cytryn i wymieszaj z kurkumą, zalej to wrzącą wodą i pokroj korzeń imbiru.Wrzuć to do naparu!
OdpowiedzUsuńAntybakteryjne, rozgrzewające, wzmacniające odporność itp.
Hannah - jak dobrze, że sobie włączyłam subskrybcję komentarzy - inaczej bym nie wyłowiła Twoich z tego nagromadzenia wpisów :)
OdpowiedzUsuńSkomentuję wszystkie tu:
Kotek - dziękuję - wyszedł całkiem niezły, chociaż wolałabym, żeby jednak nikt go nie spalał :)
Kanapki - ciesz się Kochana, że nie znajdujesz - jak moja babcia niegdyś - kanapek wciśniętych za kuchenny kredens z terminem przydatności przekroczonym co najmniej o miesiąc. Moja mama była pomysłowa w wieku szkolnym :)
Strona - jeśli miałabym doradzać - teraz lepiej założyć bloga, który wygląda jak www. Łatwo, przyjemnie i darmowo :) Jedyne co do tego dorzucić można to wykupienie domeny. A że kobiety są lepsze, jeśli chodzi o instrukcje to taka tajemnica poliszynela :)
Grypa - paskudztwo już odchodzi w niebyt. Na szczęście. Katar czasem fajnie mieć, ale jak już to niech będzie wtedy przynajmniej obrzydliwa pogoda.
Doro - my to mamy chyba połączenie telepatyczne. W piątek zakupiony został imbir w korzonku, bo nagle mi się zachciało naparu z imbiru (czasem pijam właśnie na rozgrzanie). Z cytryną nie mogę przesadzać (zgaga). Wypróbuję wersji z kurkumą. Dzięki!
kurko, przywlokłam sobie "cold and flu" - pamiątkę z kilkudniowego pobytu w pl - chyba szok klimatyczny i zbyt intensywny pobyt mnie pokonał, więc łączę się z Tobą w smarkaniu, kichaniu itp. Ale przecież nie jest tak źle, herbatki donoszą z polskim sokiem malinowym , na kanapie się wyleguję, czytam sobie...Ale to wszystko można mieć i bez choróbska. Zdrówka życzę! :)
OdpowiedzUsuńBeatto - ja nawet wprost powiedziałam, że chyba czasem sobie pochoruję. Ze względu na to całe zamieszanie wokół ;)
OdpowiedzUsuńByle by mi to w krew nie weszło. Na stare lata wole być niezależna.
Witam:) Zrówka - ja sama w kaszlącym nastroju. A kaszel...bo katar:(
OdpowiedzUsuńWitaj Kuro,
OdpowiedzUsuńCzuję się podobnie, z tym że moje przeziębienie jest mniej intensywne w objawach kaszlowych, ale za to bardziej perfidne, bo nie wiedzieć czemu przeflancowywuje się w anginy.
Póki co lekarka kazała mi płukać gardło szałwią i podobnymi roztworami.
Śmierć zarazkom i pozdrawiam jak Cierpiąca Cierpiącą - szkoda, że poznajemy się w chwili zagrypienia, ale nieważna choroba, w końcu i z niej wyjdziemy!
Za to zdjęcia robisz przepiękne!
pozdrowienia serdeczne!
Żyjesz tam? :) czy się już zasmarkałaś? :P
OdpowiedzUsuńCzarny(w)Pieprzu - mam nadzieję, że już lepiej. I że już przeszedł kaszel, bo przeszedł katar.
OdpowiedzUsuńWitaj Iw. To już trzy dni od Twojego wpisu - mam nadzieję, że Tobie też przechodzi. Zaczynam mieć paranoję,że wszyscy sie zarażają przez bloga :)
Dziękuję za komplementa. Zdjęciami to ja szaleję w sklepie i na blogach i devantart'cie. Uwielbiam to!
Mi - żyję, tylko trochę mam pracy. Ale niedługo nadrobię zaległości wpisowe. Och - no się aż wzruszyłam, że ktoś się martwi i dopytuje.
Pozdrówka dla wszystkich!