W minioną sobotę postanowiłam sobie zrobić kolejny wpis o moich domowych sprawach. Niestety - pewne okoliczności sprawiły, że cała moja uwaga skupiła się na małym, poturbowanym stworzeniu, które jakimś cudem znalazło się na naszej (mojej i Męża) drodze do sklepu.Uznałam, że historię tą podeślę do blogowego znajomego, którego internetowy dziennik bardziej odpowiada tematycznie tego typu wpisom. Jednocześnie chcę Was zaprosić do zajrzenia tam. Ja wiem, że moja historia wesoła nie jest, ale znajdziecie tam też mnóstwo innych, przepięknych wpisów i zdjęć - ptasich przeważnie -> Plamka Mazurka - historia kury i krogulca.
Kuro kochana,
OdpowiedzUsuńrozumiem, co teraz możesz przezywać.... Grunt, że dołożyłaś wszelkich starań, by pomóc. Jestem pod wrażeniem! Czy ktoś zadałby sobie TYLE trudu co Ty? Mam nadzieję, że moje serce nie okaże się kiedyś z kamienia i jakoś dopomogę "braciom naszym mniejszym".
A na razie - zgodnie z Twoimi wskazówkami - przestałam karmić kaczki chlebem... :D
Anullo - to już bardzo dużo taka zmiana diety kaczek :) Najważniejsze, że człowiek akceptuje fakt, że całe życie się uczy i - co więcej - ciągle chce wiedzieć więcej.
OdpowiedzUsuńPoza tym, im jestem starsza tym mniej we mnie lęków "kto co sobie pomyśli". Aleee mogłabym o tym pisać i gadać w nieskończoność.
Ściskam!
Myślałem, że u siebie też umieścisz ten wpis...
OdpowiedzUsuńWpis, krogulcu, jest u Ciebie. Bo jest ptasi i tam pasuje, ponadto mi pomagałeś. Moi goście mogą chcieć sobie poczytać coś jeszcze u Ciebie - masz wspaniałe blogi. U mnie już znają wszystkie kąty:)
OdpowiedzUsuńNo - u siebie dorzucam zdjęcie na zachętę.