sobota, 28 maja 2011

Szmaragdowe pychotki

Dziś "tylko" i "aż" dla uciechy oka i podniebienia - mrożone szmaragdy szpinaku.
 

 Miłego weekendu!!!

9 komentarzy:

  1. ;) ale czy to się je w takiej postaci??? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi - zdecydowanie odradzam :)
    Trzeba wrzucić w rondelek na odrobinę mleka, po rozmrożeniu i zagrzaniu dodać garść pokruszonego sera pleśniowego typu blue. Wymieszać do rozpuszczenia sera (lub rozpuszczenia-nie-do-końca) po czym polać tym ciepły, ugotowany maron np. rurki.
    Zajadać ze smakiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Zielono mi i spokojnie,
    zielono mi..." ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale bosko wygląda:) już od rana jestem głodna

    OdpowiedzUsuń
  5. Doro - czad, jak nie wiem co. Zjedzony w mig. Ten czad :D
    Olu - ja ostatnio jestem głodna non stop. Nie mogę już nawet własnych zdjęć oglądać :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Mmmmmm :) brzmi bosko! ;)


    P.S. Kuro ;) zgadzam się z tymi pięknymi przedmiotami ;) a historia pana z autobusu jest prawdziwa i zgadzam się z nią, bo tak zbierałam kiedyś na prezenty świąteczne :) codziennie odkładałam złotówkę... i na święta problemu nie było... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kilka godzin po północy to nie jest dobry czas na czytanie o kulinarnych ekscesach, zwłaszcza gdy się uwielbia szpinak! ;)

    Ale co tam, piszę: pyszności!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Też jadałam, w różnych postaciach i było dobre... dopóki nie zasiałam, zebrałam i TEGO spróbowałam! Zastanawiam się, czy w "szmaragdach " nie ma trawy. No ale wiem, "jak się nie ma, co się lubi..."
    Pozdrawiam ze wsi.

    OdpowiedzUsuń