poniedziałek, 23 maja 2011

Przepraszamy rower

Od kiedy zrobiło się sucho i słonecznie nasze rowery zaczęły przejawiać ekscytację i zniecierpliwienie. Prychały oponkami i popuszczały olej z amortyzatorów. Rozpoczęliśmy zatem jeżdżenie.
Napiszę Wam co robić, a czego raczej nie jeśli chcemy zaprzyjaźnić się z rowerem np. po latach wożenia się spalinowcami, albo innym miejskim, państwowym ustrojstwem. Postarałam się napisać to tak, żeby zrozumiał każdy - to nie jest poradnik dla profesjonalistów.


Po pierwsze: przeprosić
Kiedy nasz rower został odstawiony do komórki i spędził tam spory kawałek swojej egzystencji musimy z nim porozmawiać. Jego wygląd może być dość przybijający: sflaczałe oponki, warstwa kurzu na siedzeniu, pajęczyny między szprychami i zamglone oko lampki, tudzież odblasku. Obraz nędzy i rozpaczy. Trzeba się przełamać i przeprosić za wciśniecie go w kąt za regał z wekami. I wyciągnąć na światło dzienne.

Po drugie: kąpiel
Wiadro z wodą i płyn do mycia naczyń na początek - tym należy potraktować naszego brudaska omijając łańcuch, korbowód (to to coś z pedałami) oraz wielotryb (to te zębate kółka na których porusza się łańcuch - tak ogólnie mówiąc). Czyścimy wszystko dokładnie nie zapominając że rama ma też spód i boki, a sam biedak rower posiada też zakurzone koła. Wszystko wycieramy do sucha. Dla skrajnych estetów polecam środki do woskowania i polerowania jeśli nasz przyjaciel ma wyglądać jak z salonu urody.
 
Korbowód
Wielotryb
Po trzecie: trochę czyszczącej chemii
Taka chemia to ważna rzecz :) Trzeba jej użyć do wyczyszczenia łańcucha, a potem innej do posmarowania łańcucha. Jeśli nasz łańcuch wygląda całkiem czysto - w końcu nie każdy jeździ po błocie i igliwiu - możemy go po prostu nasmarować. Jeśli jednak jest ulepiony i wygląda jak przeciągnięty przez komin i wytarzany w kompoście należy go wyczyścić. Robimy to benzyną ekstrakcyjną - tylko i wyłącznie - tudzież (dla tych, co mają znajomych mechaników samochodowych) płynem do czyszczenia silników. Pamiętajcie, że benzyna bardzo wysusza skórę, nie polecam również palić podczas tej czynności. Najlepiej byłoby łańcuch zdjąć. Jeśli jednak nie możemy to róbcie to megaostrożnie - benzyna plus rama to nie jest dobre połączenie.

Po czwarte: dostać się "pomiędzy"
Szczotki - takie wąskie, w stylu tych do samochodu (często ze skrobaczką z drugiej strony - ale jej nie używamy) są dobre do wymiziania rowerowi brudku i piachu spomiędzy tylnych zębatek. Dotyczy to oczywiście roweru z przerzutkami. Rowery bez przerzutek nie mają "pomiędzy" bo i nie mają wielu zębatek :)

Po piąte: smarujemy
Mimo, iż nasz przyjaciel zaczyna wyglądać jak człowiek muszę uprzedzić, że nim nie jest. Nie należy więc próbować karmić go olejem roślinnym aplikowanym w łańcuch. Do tego przeznaczone są smary do łańcucha po które należy się udać do rowerowych delikatesów. Taki smar dawkujemy od góry na ogniwka. Nadmiar wycieramy szmatką. Jeśli jakiś "fachowiec" przy próbie smarowania łańcucha będzie polecał ze znawstwem WD-40 musicie go jak najszybciej odseparować od Waszego roweru i  powiedzieć, że równie dobrze może się nim (tym WD) wysmarować pod pachą - efekt podobny.

Smarowidło
Po szóste: trzeba trochę pohamować
Sprawdzamy klocki hamulcowe. To te gumowe kawałki umocowane w szczękach, które dociskają się do obręczy, gdy hamujemy. Robimy to najpierw prozaicznie: naciskamy na rączkę hamulca i próbujemy przesunąć rower. Nie naciskajcie obu na raz - to nie wypali :D:D Hamulce badamy dopiero  teraz, bo obręcze mamy czyste i suche, więc nie grozi nam przypadkowy ślizg klocka na tłustej, czy brudnej powierzchni. Klocek to takie coś jak flek w bucie - jak się zedrze, trzeba wymienić. 

Ta czarna guma przy obręczy to klocek hamulcowy
Po siódme: pierdnąć w oponki
Kiedy uważamy, że nasz rower jest już czysty i nasmarowany napompujmy oponki. Tu może się pojawić pewien problem - potrzebna jest pompka a i to nie wszystko. To musi być WŁAŚCIWA pompka. Wszystko zależy od wentyla. Mamy trzy rodzaje wentyli: samochodowy (Schradera), Dunlopa i Presta. Pompkę należy dobrać do naszego wentylka - jeśli nie mamy pompki sprawdzamy, jaki to (w linkach powyżej na zdjęciu) i maszerujemy zakupić odpowiednią.
Sprytna pompka teleskopowa. Mała, ale wielka - nie macham jak wariat.
Teraz, gdy wszystko mamy już wyczyszczone i nasmarowane możemy udać się na naszą wycieczkę. Zrozumiałe jest, że gdy nadal coś nam puka, czy zgrzyta, a nie mamy odpowiednich umiejętności naprawy (albo chęci) to serwisujemy taki rower. Jeśli nie wiemy gdzie - można wejść do sklepu z częściami i zapytać. No i od czego mamy Internet? :)

Nie zapominajcie o światłach i odblaskach podczas jazdy o zmroku!

O "atrakcjach" po pierwszej jeździe i obolałym tyłku - następnym razem.

A Wy w ogóle jeździcie na rowerze?:D:D:D

7 komentarzy:

  1. O uwielbiam rower i jeździłam w weekend i tyłek boli:) ale mój rower to nie rower tylko dzieło szatana i muszę kupić nowy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu - stąd znane w sieci powiedzenie "pompuj rower dla szatana". Nie wiem, czy chodzi o grzyb borowik, czy może jakiego diaboła...

    Ból tyłka to na pewno diabelska sprawka (ja na drugą przejażdżkę w sezonie jechałam w zasadzie pół drogi na stojąco. To nie rower trzeba zmienić, tylko odzienie (ale o tym też będzie następnym razem)

    OdpowiedzUsuń
  3. och jak mi szkoda, że rowerów nie mamy (tzn. mamy ale setttttkiii kilometrów od nas), zostają nam rolki- z którymi się w niedziele przeprosiliśmy:) ależ miałam frajdę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się nie rozstaję z rowerem niemal przez cały rok;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaś - można powiedzieć że macie swoje 4 kółka (po komplecie na nogę). Jeśli masz gdzie jeździć to zazdroszczę - u nas sama kostka, nierówne chodniki i asfalt, który w zasadzie wsiąkł w podłoże pozostawiając ino kamyki paskudnie wbijające się w podeszwy. Stąd rower jest idealnym rozwiązaniem na te dziurska.

    Ladybird - ja muszę zakupić odpowiednią odzież - to nie lada wyzwanie! Szacun za to jeżdżenie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Też już z rowerem jestem za pan brat :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Krogulcu - u Ciebie w miejscowości przechodzi szlak rowerowy taki dłuugi dosyć. Pewnie fajnie się jeździ, nieee?:D

    OdpowiedzUsuń