Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. A nawet całymi stadami. Sądzę, że między nimi panuje ten rodzaj przyciągania, który sprawia, że perfekcyjnie wyczuwają się w czasie i przestrzeni. Tworzą wtenczas wielką kulę i rozjeżdżają człowieka jak walcem.
Można powiedzieć że obecnie jestem rozwalcowana. Nie chcę nawet myśleć, że mogłoby być gorzej - wolę podejść do tego w sposób: leżę, więc bardziej nie upadnę. Myślę, że czas na zeskrobanie swego jestestwa z asfaltu, bo ani się obejrzę, a zniknę i ślad po mnie nie zostanie.
Jeśli ktoś ma jakieś pomysły jak to zrobić, niech się dzieli - chętnie poczytam. Jak stanąć na nogi? Nie macham papryką i nie pytam JAK ŻYĆ, bo to zbyt ogólne pytanie. Ja na razie idę doładować baterie na zewnątrz - tam wiosennie, radośnie i ciepło.
Osz kurde ;-(
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko,nic więcej nie przychodzi mi do głowy.
No i niech Moc będzie z Tobą !!!!
E, tam. Ja cały czas na leżąco żyję - chodzę do pracy, uczę się, matkuję i paniuję psom. Da się żyć z poziomu podłogi!Teraz się uniosłam nieco na łokciu, ale boję się że zaraz mnie ktoś w ten łokiec kopnie.
OdpowiedzUsuńwłaśnie tak jak dziś zrobiłaś.... naładuj baterie- wiosennym przebudzeniem! bo jak wiosna wskazuje to ponoć wszystko się może odrodzić...
OdpowiedzUsuńpodnieść się może nie tylko zmrożona trawa...
czego Ci życzę wiesz o tym...
Przesyłam zatem zastrzyk pozytywnej energii i myśli wprost z Podlasia!
OdpowiedzUsuńA ja Ci napiszę mój ulubiony tekst z Pratchetta, wszyscy leżymy w szambie ale nieliczni z nas patrzą na gwiazdy:) trzymaj się:)
OdpowiedzUsuńDzięks dziewczyny - zastrzyki energii i pozytywnego myślenia z różnych stron globu działają. Czekam też na więcej słońca, bo to mnie dodatkowo nakręca.
OdpowiedzUsuńCzarny(w)Pierzu - ja mam dokładnie odwrotnie: do tego co robisz dopisuję "nie" i dokładnie opisuje to moje obecne życie. Chociaż... uczę się, ale na kursie - to mnie do ludzi trochę wyciąga. Jak widać nierobienie niektórych rzeczy też może powodować rozciągnięcie jestestwa w dole, na poziomie minus jeden, dziesięć czy ileś tam. Ale podobno wszędzie dobrze gdzie nas nie ma i ot cała filozofia.