Skończmy już z tym drzewem. W sensie denerwowania się. Moja sąsiadka - przemiła, starsza pani lat 82 poradziła mi, żebym dała sobie spokój, bo te nerwy to w zasadzie tylko mi samej szkodzą. I ma rację. Na moje słowa "ale jak mam się nie denerwować, kiedy co wyjdę na balkon to widzę te kikuty?" stwierdziła: "to niech pani nie wychodzi na balkon". Dobra jest, nie?
A teraz obrazkowo:
A teraz obrazkowo:
pod szkołą natknęliśmy się na kawki, które wygrzewały się w słońcu;
robiły to w dosyć ciekawy sposób - stały nieruchomo z rozdziawionymi dziobami tyłem do słońca, przodem do ściany
robiły to w dosyć ciekawy sposób - stały nieruchomo z rozdziawionymi dziobami tyłem do słońca, przodem do ściany
dotarliśmy do parku, gdzie obowiązkowo obejrzeliśmy dziuplę, w której ostatnio widzieliśmy dwa dzięcioły średnie
wychodząc z parku zaintrygował nas głośny, przecudny śpiew jakiegoś ptaszka - zaczęliśmy więc rozglądać się i szpiegunować, gdzie ów śpiewak siedzi. Znaleźliśmy maleństwo, nagraliśmy nawet! To rudzik tak cudnie śpiewał. Oczywiście nie sam - koledzy odśpiewywali z głębi parku...
Rudzik tak Ci zapozował? :)
OdpowiedzUsuńA tym biednym kawkom chciało się bardzo piś. Stąd te rozdziawione dzioby...
Spacer zatem udany? :)
Ale piękny spacer! Też chcę taki! Tylko, że u mnie leje od wczoraj ;(
OdpowiedzUsuńjakie piękne zdjęcia! Aż mi się na spacer zachciało wyjść :)
OdpowiedzUsuńAaaa - widzisz Krogulcu - ciągle się czegoś uczę! Kawki rzeczywiście bidule, ale nie jest tak źle - niedaleko jest skwerek i stara fontanna z marnym siknięciem na 20 cm :P Ogólnie jakoś leje się z niej woda i dużo ptaków tam przylatuje się napić.
OdpowiedzUsuńA rudzik był twardziel - skakałam wokół niego przez dobre 15 minut. Tylko, że w tym miejscu było bardzo ciemno, on pod słońce i wszystkie zdjęcia czarne, albo rozmazane.
Spacer udany!
Doro - u Ciebie leje, ale za to w pięknych okolicznościach przyrody. Ja w mieście siedzę i tylko ten park mnie ratuje.
Didżejko - wychodź (jeśli oczywiście tam u Ciebie nie leje, jak u Dory). Ja dzisiaj do sklepu poszłam tak na okrętkę przez ww skwerek z fontanną w agonii :)
wow,jaki piekny ten storczyk!! Moze i moj maz mi kiedys kupi... ech nie wiem czy doczekam :)))
OdpowiedzUsuńW ogole sympatycznie sie mi Ciebie dzis czytalo :))
Buziaki posylam :***
Podoba mi się Wasze zdjęcie :)Kto robił? Jeż czy rudzik? Zakładam, że storczyk nie wychodził z domu ;)
OdpowiedzUsuńAle uroczy spacer wyczarowałaś z tymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńMaju - storczyk był z zaskoczenia, bo ja jestem troszkę noga w pielęgnowaniu kwiecia. A takiego to już kompletnie. Powiem jednak, że kwiat pięknie prezentuje się na oknie. Tan mój chłop to ma oko!
OdpowiedzUsuńBeatto, nie powiem, kto robił zdjęcie ;) Ale nie byłabym taka pewna, czy jakiś storczyk nie wyskoczył z krzaków z aparatem. Jeż tak wysoko nie podskoczy :D
Olu - spacer fajowy, nawet komary, które napadły na nas chmarą nie dały rady go zepsuć :)
Poszłam na spacer, jeździłam na rolkach, a potem do północy grałam w kosza - tak mi się dotlenić chciało! ;)
OdpowiedzUsuńJeejuuu... ale bym sobie w kosza pograła!!
OdpowiedzUsuństarsi ludzie maja w sobie spokój, bo wiedzą z doświadczenia, ze nie warto, wyżej tyłka nie podskoczysz.
OdpowiedzUsuńEire - moja babcia za to młoda duchem - ciągle niespokojna i martwiąca się o wszystkie pokolenia w dół (wiekowo w dół) :) Ale fakt - życie uczy, my ciągle jeszcze próbujemy walczyć z wiatrakami.
OdpowiedzUsuń