Wstaję sobie przed 6 rano, idę do kuchni i marzę, żeby garnki, patelnie, deski do krojenia, talerze, widelce, noże w cudowny sposób zamieniły się w takie jednorazowego użytku. Albo umyły się same, lub chociaż poszły precz z zasięgu mojego wzroku na chwilę :)
No ja spac nie pojde dopoki nie pozmywam!!! Nawet jak mamy impreze w domu, to pozniej stoje i zmywam,chocby mi sie oczy zamykaly no nie zostawie skorup na dzien nastepny!!
OdpowiedzUsuńGdybym nie pozmywala, to bym nie zasnela ze spokojem duszy :P
Po prostu, nie nawidze, gory brudnych naczyn z rana, kiedy wlasnie wchodze do kuchni!!! Wspolczuje Ci zatem z calego serca, a Meza zazdroszcze... moj zmywa kiedy jestem zlozona choroba i to dopiero wowczas kiedy juz zlew nie da sie rozciagnac :))
Ech... no co zrobic.. na szczescie ma inne przymioty ;))
Buziolki i lece sie zmierzac z moja codziennoscia! :*******
Ochhhh ja już od 6 rano słyszałam myjące się gary i odkurzacz, to jedyny plus bycia chorym ;D
OdpowiedzUsuńTeż myję ;-)
OdpowiedzUsuńMaju - ja wiem, że spać nie pójdziesz ze świadomością niepozmywania. Wiesz - ja kiedyś też tak miałam, ale mi przeszło :) Teraz mogę zdecydować w końcu, czy myć wieczorem, czy rano. Czy może dowolnie :)
OdpowiedzUsuńDoro - już o 6 rano? Ładnie... Szkoda, że nie słychać tych wszystkich odgłosów gdy jest się zdrowym :)
Rozumiem, że dostałaś do łóżka śniadanie, lekarstwa i tak dalej? Zdrowiej!
Krogulcu - no, no to właśnie tak ma być. Całkiem normalnie i naturalnie. Krogulec zmywający :) Kura też.. :)
:) Czyli, że najadłaś się i nie pozmywałaś? ;p
OdpowiedzUsuńMi - a żebyś wiedziała! Ugotowałam, najadłam się i już nie ruszyłam z miejsca. Rozpusta!
OdpowiedzUsuńAaaaaa, ale o co chodzi? tak nie powinno być???? ;)
OdpowiedzUsuńChociaż ja tam na krasnale nie mogę liczyć....
Cale szczescie, ze mnie nie przeszkadzaja u Ciebie niepozmywane gary :D :**
OdpowiedzUsuńto ja też doinformuję, ze mój też zmywa...ba na weekendzie zmywał tylko on, nie tylko naczynia, ale mi głowę też zmywał, że ja nie zmywam:))))) się poplątało:)
OdpowiedzUsuńAnullo - o proszę, zdrowe podejście. Powinno, nie powinno - wsio ryba. Sama widzisz, hehe.
OdpowiedzUsuńMaju - mogę posłać zdjęcia to może Cię trochę rozruszam w tym temacie?
Kaś - było zmyć jakiś spodek - to by mu wytrąciło argument z ręki :)
ale super- u mnie zmywam ja- no chyba, że kogos zmuszę. Zmywarki nie ma gdzie postawić - no więc się meczę...
OdpowiedzUsuńNo tez mi nie masz jakich zdjec wysylac :PP
OdpowiedzUsuńto powiedzialam ja - z pustym zlewem i umytymi naczyniami po kolacji :DD
Mota - zmywarka to nie do końca taka fajna rzecz. Co prawda można oszczędzić wodę - to duży plus. Dla nas dwojga jednak trzeba by było czekać ze dwa dni aż "się uzbiera" i dopiero myć. W tym czasie, jak już zaschnie cokolwiek to domywanie rujnuje ideę posiadania zmywarki. I te tabletki drogie są (te mniej drogie zostawiają osad nierzadko).
OdpowiedzUsuńMaju - to wyślę Ci jakieś inne :) Bo u mnie też pozmywane.
Cóż...wstawanie z kurami ma też swoje plusy. Wzrok tych, którzy przyjdą po rannym ptaszku na miejsce tej klęski domożywiołowej, już jej nie ogarnie.
OdpowiedzUsuńMożna poczuć się wybawcą potencjalnie uciśnionych przez stertę w zlewie...
A może nawet SUPERBOHATEREM?
ZiŁsie (w wołaczu można sobie połamać język). U mnie jakoś odwrotnie - kury wstają z Mężami, chyba mam ponadto złe podejście do tych wybawień. Głupio byłoby, jak my tak wespół myjemy. Tylko czasem jak zostanie to wiadomo, ze ja to będę oglądać dzień cały.
OdpowiedzUsuńSuperbohatera mam jednego. I chyba w jego sklepie zakupię sobie koszulkę: KOSZULKA MARZEŃ
Ja kiedys zirytowana ciaglym zmywaniem, zrobilam awanture z placzem i krzykiem i co? I za kilka dni dostalam zmywarke- na urodziny!Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHej Katarzyno, no ładnie - to musiała być niezła scena :) Ja, jak pisałam - na szczęście tylko od czasu do czasu miauknę że rano stosy naczyń. A tak - moje Słońce kontempluje nad zlewem. Jak w tej chwili.
OdpowiedzUsuńEch, on jest naprawdę kochany! :D
W mojej kuchni zmywarka króluje! Mąż Miniuś tabletki nabywa a Dziecko Osobiste zapakowuje i rozpakowuje gary. Czasem jeszcze Ulubiony Dziecka Osobistego pomaga, tak, że raczej trudno mi się dopchać...;)
OdpowiedzUsuńKuro,
OdpowiedzUsuńcudne są te koszulki!!! Popłakałam się ze śmiechu!!! I sama nie wiem, która bardziej mi się podoba? "Zabić Chopina!..? "Minimum rispect"...? Czy "Kobieta-guma"...?
:))))))))
Beatto - tylko pozazdrościć takich tłumów przy zmywaniu hehe. U mnie ja czasem robię tłum tak w ogóle, ale na zmywarkę to i tak za mało.
OdpowiedzUsuńAnullo - koszulki to pikuś. Trzeba komiks czytać. Bo to wszystko to z komiksu :) A "Satanic Jamnik" niezły, co? "Minimum rispect" z "prut" też jest mój ulubiony :D Mój Mąż dostał po obronie "Chuja tam magister" :)
Tak mi się wydawało, że skądś znam tę kreskę. Niezły odlot! Tak, tak, jamnior jest dobry.
OdpowiedzUsuńHi, hi, i co, Mąż dumny założył koszulkę na odebranie dyplomu? ;)))
Hehe - na szczęście nie założył ;) Ale teraz eksponuje ją w pracy :)
OdpowiedzUsuń