Jestem ciepłolubna a i owszem. Ciągle uchodzę za zmarzlaka, bo mam zimne stopy, ręce i nos, który dodatkowo jest wtedy czerwony jak u Renifera Rudolfa. Około 25 stopni na zewnątrz mogę zdjąć długi rękaw. Przy 28 skarpetki. Ale przy 32 w cieniu zaczynam odczuwać brak powietrza. Jakaś magiczna granica tych 30 stopni powoduje, że mój mózg odbiera otoczenie, jako zupę (w moim przypadku pewnie rosół), w której tonę, zaduszam się i gotuję. Staram się wtedy odzież zrzucać i szukam najchłodniejszego miejsca w domu, ale to mało daje. Myślę sobie, że w taki upał najlepiej przestać się ruszać. Ale niee - trzeba wyjść na skwar.
Kochane Słońce
Dzisiejsza noc była tak gorąca, że obudziłam się zmęczona kompletnie. A czeka nas nie lepsza. Będą burze i może lunie. Komary zjedzą nas żywcem. Liczę, że im tez dopiecze słońce, piorun je strzeli i nie będą miały siły przylatywać do mojego kurnika na kolację.Najgorsze są wtedy te wszystkie cholerne sandałki, które mają paseczki powodujące bąbelki , ba - bąble - na stopach i otwory, przez które wsypuje się piach z chodników nieuprzątnięty jeszcze po zimie. Moje stopy wtedy płoną! Chyba wolę jednak zimne nóżki!
Też okropnie znoszę te upały...
OdpowiedzUsuńU nas ma dzis lac... niby juz od rana... a tu nic... no ale wiadomo dzien sie dopiero zaczal wizc moze byc rozniscie. Ja bym wolala zeby nie padalo, bo mamy isc dzis na grilla.. a kielbasy polewane deszczem jakos mi nie wchodza :PP
OdpowiedzUsuńBuziolki i trzymaj sie tam dzielnie cieplolubcu ;)) :***
P.S.
mam dobre wiesci, ale o tym pozniej :))
chyba jednak cos tam wykrakalas :PP
Ja się starzeję, bo do tego roku optimum to było 18 stopni. W tym roku nawet się w upał opalam, choć pewna część mózgu krzyczy "oczadziałaś????" A noce są straszne, to fakt. Na komary pomaga Autan w szpreju, przynajmniej na godzinę.
OdpowiedzUsuńJednak wolę to niż ulewy :)
OdpowiedzUsuńU mnie "angielska pogoda", nie ma się czym ekscytować, przechodzę na "flegmatyzm";)
OdpowiedzUsuńJako zmarzlak classic zdecydowanie jestem za upałami :-) Oby tak dalej... Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńmasz rację, 30 stopni to jakas magiczna granica - i ja, choć jestem zdecydowanie ciepłolubna i też mam problem z zimnymi kończynami, kiedy jest taki upał - wysiadam... Dlatego pożeram chłodne truskawki w ilościach ponadprzeciętnych i z domu nie ruszam się bez butelki Muszynianki. Ufff! Pufff jak gorąco!
OdpowiedzUsuńWitam:-) U mnie wczoraj był właśnie taki okropny upał, na szczęście troszkę się pogoda zmieniła wieczorem - dziś jest znośnie;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDrodzy Wszyscy - pisałam tu odpowiedzi do Was przez pół godziny i je zeżarło, pisząc, że Service unavailable. Skandal! Postaram się jeszcze raz...
OdpowiedzUsuńKrogulcu - jestem w stanie znieść temperatury powyżej 30 stopni pod warunkiem, ze w okolicy mam jakieś jezioro, lub morze. Inaczej jest kiepsko.
OdpowiedzUsuńMaju - u nasz pada dzisiaj. I jest zimno. Co do krakania - to ciekawostka ornitologiczna: kracząca kura :)
Doro - u mnie jak widać stało się odwrotnie. Byle nie menopauza w tym wieku! Co do Autanu na komary - może by się dało go wetknąć w takiego smrodka - samopsikacza łazienkowego, (co to zachęca małego Krzysia do robienia kupy u kolegi:))) - nie musiałabym wstawać co godzinę i atakować insekta.
Mota - więc dzisiaj nie wolisz (chyba że znajdujesz się na nizinie szczecińskiej - tam podobno nie pada).
Beatto - ja muszę wypić kawę, czy coś bo flegmatyzm nijak do lokalnego wymachiwania szabelką nie pasuje. A przecież wybory tuż tuż.
Jjon - ja tez ten typ, tylko z rozregulowanym termostatem (powyżej 30 - stopni i lat - nic nie działa jak należy :)))
Didżejko - truskawki popieram. Szczególnie od kiedy nie mam po nich wysypki. Czekam teraz na dostawę z działki - będzie dżem seszyn (jak tylko przestanie padać...).
Ladybird - gorąc ten sam, bo i okolica ta sama. Dzisiaj w związku z tym u Ciebie pewnie też leje i zimno. Co za ekstremalne pogody!
Komentarz piszę w chłodnawy, deszczowy poranek, więc inne myśli mi w głowie, ale piszę: ja też nie cierpię tego piachu, co mi się do butów pcha... W dodatku nie wiem, jakim stylem chodzę, ale musi być okropny, skoro w czasie deszczu łydki mam zachlapane do kolan, nie mówiąc o mokrym piasku, który pcha mi się do butów...
OdpowiedzUsuńAnullo - mnie zawsze zadziwiało to chlapanie, bo ...mam tak samo. Chyba w czasie chodzenia nogi kręcą nam się jak u strusia pędziwiatra :) Sądzę, że limuzyna z szoferem rozwiązuje wszystkie nasze powyższe problemy.
OdpowiedzUsuń