Ostatnia - i pierwsza zarazem - próba upieczenia ciasta drożdżowego z rabarbarem zakończyła się produktem całkiem niezłym w smaku, aczkolwiek przypalonym od spodu i trochę za twardym. Nie żeby był to kamień, ale bardziej jak bułka drożdżowa i dlatego niezbyt mnie to usatysfakcjonowało.
Uparłam się więc i zakupiłam ponownie garść rabarbaru i zabrałam się do dzieła. W tej chwili właśnie czekam, aż moje drożdżowe ciasto wyrośnie sobie w cieple, żebym mogła powtykać weń kawałki kwaśnych łodyg i posypać kruszonką. Kruszonka - ta część ciasta wyszła mi idealnie (czy ja w ogóle już pisałam, że niezdolność do pieczenia ciast mam zaszczepioną genetycznie?).
Jeśli tym razem drożdżowe mi nie wyjdzie poprzestanę na owocach pod kruszonką. Słodkie, przepyszne i nic nie musi rosnąć, a co gorsza - później opadać tworząc cukierniczą katastrofę.
Dobra, prosta kruszonka: 100g masła rozpuszczamy w rondelku a następnie mieszamy z 200g mąki zmieszanej ze 100g cukru. Ja dosypuję dużą łyżkę zmielonych migdałów (można i więcej:) ) - wtedy kruszonka jest bardziej chrupka. Zaglądaliście do tabeli kalorycznej? Nie? To nie zaglądajcie. Po prostu wcinajcie! Smacznego!!
Jeśli tym razem drożdżowe mi nie wyjdzie poprzestanę na owocach pod kruszonką. Słodkie, przepyszne i nic nie musi rosnąć, a co gorsza - później opadać tworząc cukierniczą katastrofę.
Dobra, prosta kruszonka: 100g masła rozpuszczamy w rondelku a następnie mieszamy z 200g mąki zmieszanej ze 100g cukru. Ja dosypuję dużą łyżkę zmielonych migdałów (można i więcej:) ) - wtedy kruszonka jest bardziej chrupka. Zaglądaliście do tabeli kalorycznej? Nie? To nie zaglądajcie. Po prostu wcinajcie! Smacznego!!
Kuro:)))) to widzę, ze jak i u mnie, ja pieczeniowe beztalencie jestem ogromne... jedyne co mi wychodzi to sernik na zimno (z proszku) :) i też jest to genetyczna przypadłość:)
OdpowiedzUsuńJa też popełniłam ostatnio ciasto z rabarbarem! Ale Twój bukiet mnie zachwycił:)Prostota i elegancja:)
OdpowiedzUsuńKaś - to widzę, że grono "piekących inaczej" (ciasta) się powiększa :D Mi oprócz kruszonki wychodzi idealny zakalec z ciasta bananowego. Ale się nie poddaję - kiedyś będzie normalnym ciastem!
OdpowiedzUsuńBeatto - zamieść może swój przepis na blogu. To mi ułatwi sprawę: drożdżowiec - mimo wstawienia wyżej i lekkiego opuszczenia temperatury oraz wielu kombinacji z grzaniem od góry, spodu oraz dwóch stron na raz - przypiekł się... Jest smaczny, ale od spodu za ciemny, wrrrr.
Bukiet z łodyg - one maja przepiękny kolor i ...nie mogłam ich schować do lodówki. Dlatego też na drugi dzień nie była to już prostota, tylko lekka "zwiędłota" :D
Kruszonkę lubię, i to nawet bardzo :) Nie powiem tego jednak o rabarbarze. Tego nawet szpaki nie ruszą ;))
OdpowiedzUsuńKrogulcu - hehehe, cóż - mogę Ci w tej sytuacji zaproponować "czereśnie pod kruszonką". Myślę, że zarówno Ty, jak i szpaki bylibyście wniebowzięci :)))
OdpowiedzUsuńTo ja tu miotam się po necie w poszukiwaniu przepisu na kruszonkę, bo jutro goście, a ja mam wiśnie.... Kuro, z nieba mi ten przepis spadł!!! Żeby nie powiedzieć - z grzędy ;)
OdpowiedzUsuńAnullo - telepatia i empatia. Jak widzisz dla Ciebie wszystko i to nawet jeszcze zanim o tym pomyślisz!
OdpowiedzUsuńWiśnie - mniam!
Kuro Kochana,
OdpowiedzUsuńdziękuję, dziękuję :) A jak wyszło - wkrótce napiszę!
kuro, w życiu! Lubię Cię to i otruć nie chcę. Jeśli chodzi o przepisy to raczej taka "odtwórcza" jestem...:)
OdpowiedzUsuńBeatto - jeśli tylko zjadłaś i żyjesz to chyba dobrze rokuje? Jeśli dasz kiedyś jakiś nietrujacy - Twoim zdaniem - przepis, to będę usatysfakcjonowana. Ja też jestem odtwórcza, ale z czasem modyfikuje przepisy, co zwykle im na dobre wychodzi (i mi) hehe.
OdpowiedzUsuńAnullo - ja czekam na zdjęcia i opis tego, co wyszło (a może jeszcze nie próbowało wychodzić?).
Kuro kochana,
OdpowiedzUsuńod soboty zdążyłam je zrobić DWA razy! Wczoraj zniknęło w oka mgnieniu na spotkaniu u koleżanki, która zresztą okazała się fanką wiśni.
Otóż wiśnie [rozmrożone uprzednio] ułożyłam w naczyniu żaroikeaowym, posypałam płatkami migdałów, oprószyłam cynamonem, posypałam kruszonką i frrrr... do pieca na jakieś 30/40 min. Mniam..... :))))
I jak sama rozumiesz, fotki nie będzie na razie, bo wszystko zeżarte ;)
Taaaa... już mi ślina pociekła. A ja idę robić zapiekankę z ryżem i jabłkami. A co!
OdpowiedzUsuńŁo matko, uwielbiam to, ale nikt w domu poza mną....
OdpowiedzUsuńa ja zawsze rabarbar jadłam tylko taki na surowo z cukrem, albo pod postacią kompotu... Jak uda mi się go gdzieś kupić, to może jednak spróbuję zrobić ciasto :) Dzięki za pomysł! ;)
OdpowiedzUsuń