Długi weekend majowy zafundował nam pogodę lekko deszczową. Nie zniechęciło to jednak mieszczuchów do wyrwania się na łono przyrody. Tych, którzy jednak zostali w domach zapraszam - chociażby wirtualnie - na wycieczkę do Załęczańskiego Parku Krajobrazowego.
Do parku dostaliśmy się samochodem. Nasz przyjaciel, który był pomysłodawcą całego przedsięwzięcia zapakował nas do auta i z przewodnikiem w postaci Hołka wyruszyliśmy na spotkanie z przygodą :)
friend - mam nadzieję, że nie ujawniam nielegalnie wizerunku:)
widoki po drodze - kopalnia Bełchatów
na miejscu powitał nas ...las - panowie pędzili przodem a ja robiłam dokumentację zdjęciową
duża tablica opisywała czego nie wolno i ...przejścia brak - chyba nas tu nie chcą :)
w końcu dotarliśmy w jakieś miejsce ze skałkami, co oznaczało, że jaskinie są w pobliżu
popędziłam więc na poszukiwania (w tle jedna z jaskiń - zamknięta klapą na trzy spusty)
pozostałe atrakcje jaskiniowe prezentowały się podobnie - za kratami, środki podziwialiśmy (Mąż z lewej podziwia) z daleka
inne jaskinie - bez krat, aczkolwiek wcisnąć się tam nie dało (chyba, że ktoś życzy sobie utknąć jak Puchatek w norze królika)
pozostało więc fotografować miejscową florę (prawe zdjęcie - trzeba zaznaczyć - robił Mąż)...
...oraz faunę
widoki po drodze - kopalnia Bełchatów
na miejscu powitał nas ...las - panowie pędzili przodem a ja robiłam dokumentację zdjęciową
duża tablica opisywała czego nie wolno i ...przejścia brak - chyba nas tu nie chcą :)
w końcu dotarliśmy w jakieś miejsce ze skałkami, co oznaczało, że jaskinie są w pobliżu
popędziłam więc na poszukiwania (w tle jedna z jaskiń - zamknięta klapą na trzy spusty)
pozostałe atrakcje jaskiniowe prezentowały się podobnie - za kratami, środki podziwialiśmy (Mąż z lewej podziwia) z daleka
inne jaskinie - bez krat, aczkolwiek wcisnąć się tam nie dało (chyba, że ktoś życzy sobie utknąć jak Puchatek w norze królika)
pozostało więc fotografować miejscową florę (prawe zdjęcie - trzeba zaznaczyć - robił Mąż)...
...oraz faunę
I już trzeba było wracać, bośmy się głodni zrobili nieziemsko. W drodze powrotnej udało nam się wypatrzyć przepiękny pałacyk - dworek na wyspie (nie mam pojęcia co to była za miejscowość, ale widać było, że ktoś zaczął remont otoczenia):
Widzę, że faktycznie było zaczepiście ;-) Śpiewało Wam coś po drodze?
OdpowiedzUsuńi jak potem po takich wycieczkach chce się żyć...:) zazdroszczę wręcz bo my tylko wypad szlaczkiem małym na Kopiec Kraka zrobiliśmy... a miała być Szczawnica...
OdpowiedzUsuńOOO - Krogulcu o tym nie napisałam, a to przecież istotna sprawa. Widziałam kruka! I słyszałam również - niesamowicie się to jego krakanie niesie. Zaobserwowałam również bociana oraz słyszałam kukułkę (okukała mnie!) i dzięcioła. Poza tym mnóstwo innych ptaków śpiewało w lesie, a ja ich jeszcze nie rozróżniam - dramat! Na Warcie pływały jakieś takie białe - wyglądały jak gęsi :)
OdpowiedzUsuńWow, jakze milo :)) No i to Twoje drptanie uwiecznione na focie mnie baaaardzo usmiechnelo hehehe a w ogole to wiesz, wszytkiego naj :DDD :**** Caluski posylam :**
OdpowiedzUsuńAch, takie dzikie ostępy to tylko w Polandii, a tu jakieś marne substytuty. Przynajmniej w okolicy. Raptem kilka drzewek w kupie i zaraz "forrest":( A jaki pałacyk klimatyczny, gotowa sceneria do horroru :)
OdpowiedzUsuńKaś - nie ma się co martwić, bo pewnie i tak Ty częściej gdzieś się wyprawiasz, niż ja. Siedzę w bloku, czasem sobie wyskoczę na mój minibalkon - i tyle z wypraw.
OdpowiedzUsuńMajeczko - fota Ci zniknęła - gdzie ta kobieta w zielonej sukience? Dzięki za wszystkiego naj - kurczę, ze też pamiętasz... ja nie mam kompletnie głowy do takich dni. W zeszłym roku zapomniałam nawet o tym dzisiejszym dniu.
Beatto - musisz po prostu do Polandii przyjeżdżać w te dzikie ostępy od czasu do czasu. Jakiś pan w tymże parku wręczył nam ulotkę o swoim gospodarstwie agroturystycznym. Jak zajrzałam w net - tego jest tam na tony! Więc nic,tylko szykować się na urlop.
Widać, widać, że było zaczepiście! I świergotliwie :)
OdpowiedzUsuńI jaka flora i fauna! Bo ja z fauny to ostatnio komary widzę, wielkie jak smoki. Latajom i gryzom...
Anullo - komary to nas żarły żywcem, jakeśmy sami chcieli zeżreć wałówkę wycieczkową. Potem załadowały się do samochodu i chciały jechać z nami do domu.
OdpowiedzUsuńA to bezczelne bestie, nie dość, że darmowa wyżerka, to jeszcze się chciały na "krzywy ryj" [sorki!] na wycieczkę zabrać!!!!
OdpowiedzUsuńOne chciały do miasta. Może na zakupy? :D
OdpowiedzUsuń