Muszę zdążyć z wieloma rzeczami przed wyłączeniem na parę dni z życia. Siedzę właśnie spuchnięta, na antybiotyku, z zębem do wyrwania. To już jutro. Ten ząb prześladował mnie od początku założenia bloga. Tylko tym razem zdiagnozowano go prawidłowo i trzeba rwać. Może w końcu spokój będzie.
A ja odkreślam w notatniczku rzeczy wykonane. Codziennie coś.
Następnego wpisu spodziewajcie się jakoś nieprędko. Jak wydobrzeję po jutrzejszym.
A ja odkreślam w notatniczku rzeczy wykonane. Codziennie coś.
Następnego wpisu spodziewajcie się jakoś nieprędko. Jak wydobrzeję po jutrzejszym.
to szybkiego powrotu do dobrej formy i bądź dzielna jutro:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!! Ściskam!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Będzie lepiej- tym się pocieszaj.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :))))
OdpowiedzUsuńOch - jesteście kochane :) Dziękuję za słowa pocieszenia - przydadzą się na pewno. Co ja mówię - już się przydają bo trochę mam cykora (ale ciii). Czy oni wiedzą, jak wyrwać zęba w humanitarny sposób? Chyba tak - to nie pogotowie... Tym się podnoszę na duchu :)
OdpowiedzUsuńI po wszystkim. jestem ledwo żywa - godzinna walka z zębem, który nie chciał mnie opuścić to była masakra. Dla mnie i dla lekarza.
OdpowiedzUsuńGość się spocił, wychodził ze cztery razy, żeby się uspokoić - mój Mąż w poczekalni sam prawie zszedł widząc krążącego w kółko lekarza.
idę kwiczeć do kątka....
Ojej, współczuję... Nie znam gorszego bólu niż ból zęba, a w dodatku jeszcze to rwanie...
OdpowiedzUsuńKuro, obyś szybko doszła do siebie :))))
O Ty biedna - mentalnie Cię klepię po pleckach - kuruj się :)
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo dzielna :)
I jak? Jest już dobrze? :)
OdpowiedzUsuńJest już dobrze :) Ściskam ciepło.
OdpowiedzUsuńKura bez jednego zębura.